Kamera samochodowa a prawo: co wolno nagrywać w Polsce i w UE? (Q&A)

Rozmawiamy z radcą prawnym Michałem Rosińskim, specjalistą od ochrony danych i sporów cywilnych. To nie jest porada w Twojej sprawie, ale praktyczny przewodnik, który pomoże podjąć rozsądne decyzje.


Redakcja: Czy w Polsce mogę mieć kamerkę i po prostu nagrywać jazdę?

Michał Rosiński: Tak. Samo nagrywanie jest legalne. Prawo nie zabrania montażu i rejestracji obrazu z drogi. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy film udostępniasz dalej — na przykład w sieci — albo używasz kamery „zawodowo”.


Redakcja: To znaczy, że dla prywatnego użytku jestem „poza radarem”?

Michał Rosiński: W praktyce tak. Jeśli nagrywasz dla siebie i nic nie publikujesz, działasz jak w domowym albumie. Gdy film trafia do internetu, zaczynasz przetwarzać cudze dane: twarze, tablice, głosy. Wtedy obowiązuje zasada zdrowego rozsądku: pokazuj jak najmniej i tylko to, co konieczne.


Redakcja: Mogę wrzucić nagranie z kolizji na YouTube z widoczną tablicą?

Michał Rosiński: Nie rób tego. Jeśli już publikujesz, rozmazuj twarze i numery. Internet to nie sąd. Z filmem idź do policji lub ubezpieczyciela. Publikacja „na ostro” grozi roszczeniami za naruszenie prywatności, a przy ostrych komentarzach nawet sprawą o zniesławienie.


Redakcja: A jako dowód? Policja i sąd przyjmą nagranie z kamerki?

Michał Rosiński: Zazwyczaj tak. Materiał można dołączyć do zawiadomienia lub sprawy o odszkodowanie. Zachowaj oryginał pliku, nie przycinaj nic poza oczywistym początkiem i końcem zdarzenia. Sąd oceni wiarygodność, ale kamery samochodowe są dziś standardem.


Redakcja: Co z dźwiękiem? Kamerki nagrywają też audio.

Michał Rosiński: Najprościej: wyłącz mikrofon. Dźwięk dokłada wrażliwe informacje — rozmowy pasażerów, dzieci, klientów. Obraz z drogi zwykle wystarczy, a bez audio masz mniej tematów spornych.


Redakcja: Tryb parkingowy. Auto stoi pod blokiem i kamera „patrzy” na ulicę całą noc. Legalnie?

Michał Rosiński: To najtrudniejszy temat. Wielogodzinny podgląd przestrzeni publicznej wygląda jak monitoring. W Polsce nikt nie goni po domach za każdą kamerką, ale rozsądna konfiguracja to podstawa: nagrywanie zdarzeniowe (po wstrząsie/ruchu), bardzo krótka pamięć i kąt widzenia zawężony do własnego auta. Nie kieruj obiektywu w okna sąsiadów. Im mniej, tym bezpieczniej.

Sprawdź także:  Jak dbać o lakier samochodu latem? Skuteczna pielęgnacja krok po kroku

Redakcja: A jeśli film przekażę policji, to czy „naruszam czyjeś prawa”?

Michał Rosiński: Nie. Zgłoszenie wykroczenia lub przestępstwa to normalne działanie. Przekazujesz nagranie uprawnionemu organowi, nie upubliczniasz go. Dobrze spisać krótko: data, miejsce, opis zdarzenia. Plik trzymaj do końca sprawy.


Redakcja: Jak długo wolno przechowywać nagrania?

Michał Rosiński: Tak krótko, jak się da. W praktyce pętla kilkudziesięciu minut lub kilku godzin i nadpisywanie starych plików. Jeśli doszło do zdarzenia, zachowujesz tylko ten fragment, który jest potrzebny. Resztę kasujesz. Proste i skuteczne.


Redakcja: Czy muszę mieć naklejkę „monitoring” na szybie?

Michał Rosiński: Dla użytku prywatnego — nie. Gdy nagrywasz w ramach pracy, przewozisz pasażerów albo używasz auta firmowego, powinieneś poinformować osoby, że w pojeździe działa kamera i jak długo trzymasz nagrania. Kartka, ekran w aplikacji, mail — forma jest wtórna, chodzi o jasny komunikat.


Redakcja: Jak to wygląda w innych krajach UE? Jedziemy na wakacje i…?

Michał Rosiński: Unia nie ma jednego „prawa do kamerek”. Ramy są wspólne, ale praktyka różna. W Niemczech nagrania z kamerek bywają dopuszczane w sprawach o kolizje, choć cenione są krótkie klipy zdarzeniowe, a nie całodniowe rejestry. Austria i Luksemburg są znacznie bardziej surowe wobec ciągłego filmowania ulicy; tam lepiej ograniczyć się do trybu zdarzeniowego, a w razie wątpliwości — wyłączyć urządzenie. Francja, Hiszpania, Czechy: co do zasady kamery są akceptowane, ale z tymi samymi „higienicznymi” zasadami co w Polsce: krótka retencja, brak publikacji twarzy i tablic. W skrócie: im krócej nagrywasz i im mniej pokazujesz, tym bezpieczniej w całej UE.


Redakcja: A kierowcy zawodowi i kierowcy na aplikacjach? Mogą „po prostu” nagrywać jak prywatni?

Michał Rosiński: Nie. To już praca, więc trzeba zachować dodatkowe reguły. Powiedz pasażerom, że masz kamerę, po co nagrywasz i jak długo trzymasz materiał. Trzymaj możliwie krótko — na przykład 24–72 godziny, chyba że doszło do incydentu. Nie nagrywaj dźwięku. Zadbaj o podstawowe zabezpieczenia: hasło do karty, brak automatycznych kopii w chmurze, jeśli nie są potrzebne. To proste rzeczy, które zdejmują większość ryzyk.

Sprawdź także:  Jak dobrać rozmiar opon do felg

Redakcja: Czy w Polsce grożą kary za publikację niezamazanych tablic i twarzy?

Michał Rosiński: Mogą. Mówimy o odpowiedzialności cywilnej — ktoś może żądać usunięcia filmu i zadośćuczynienia. Jeśli publikacja kogoś „piętnuje” lub przypisuje mu winę, której nie udowodniono, wchodzi też w grę odpowiedzialność karna za zniesławienie. Dlatego powtarzam: internet to zły adres. Z nagraniem idziemy do służb albo ubezpieczyciela.


Redakcja: Czy jest jakiś „bezpieczny zestaw ustawień”, który sprawdzi się prawie wszędzie?

Michał Rosiński: Tak. Pętla nagrywania, zapis tylko zdarzeń, bardzo krótka pamięć, mikrofon wyłączony. Automatyczne nadpisywanie starych plików. Zgrywasz wyłącznie to, co potrzebne po stłuczce. Jeśli jeździsz po Europie, taki profil działa w większości krajów i nie otwiera niepotrzebnych dyskusji.


Redakcja: Na koniec: jedna rada, którą każdy kierowca powinien zapamiętać?

Michał Rosiński: Traktuj kamerę jak gaśnicę. Ma pomóc, gdy dzieje się coś złego — a nie służyć do codziennej publikacji życia innych ludzi. Krótko nagrywać, nie upubliczniać, dbać o prywatność tych, którzy znaleźli się przypadkiem w kadrze. I wszystko będzie w porządku.


Redakcja: Dziękujemy.

Michał Rosiński: Szerokości — i oby nagrania były Wam potrzebne tylko do ładnych zachodów słońca, a nie do spraw w sądzie.